Teściu robił porządki w warsztacie i znalazł stare maszyny leżały na dnie szafy jakieś 20lat. Chciał je wywieść na złom, na szczęście byłam w pobliżu i je uratowałam.
Ciekawe ile kobiecych rąk szyło na tych cudeńkach.
Szyje od kiedy pamiętam, miałam małe przerwy (inna praca,macierzyństwo) ale maszyna zawsze była obecna w moim domu. Dwa lata temu nadszedł dzień w którym zdecydowałam że szycie będzie moim sposobem na życie. Byłam w ciąży z drugim dzieckiem i tak to już jest że przyszłe mamy wywracają swoje życie do góry nogami. Dzisiaj mam małą pracownię i szyjemy w niej cuda i dziwy ale również całkiem przyziemne poprawki krawieckie też robimy.